Przejdź do głównej zawartości

Nauka języka w szkole - wstęp

Za każdym razem kiedy myślę o szkole przypomina mi się powiedzenie, które usłyszałam od jednej z nauczycielek. Zapytała: "Kto jest Twoim najlepszym nauczycielem?" I po chwili moje milczenia odpowiedziała: "Ty. Lekcja w szkole jest raz w tygodniu lub rzadziej. A Ty uczysz się w domu codziennie i najlepiej siebie znasz i rozumiesz".

I mimo upływu wielu lat w pełni się z tym zgadzam.
Dobry nauczyciel języka powie to samo. Na lekcji poznasz i zrozumiesz materiał, ale uczyć musisz się codziennie sam. Więc jak to wygląda w praktyce?

W proponowanych na YouTube pokazał mi się kanał na którym znalazłam wiele ciekawych treści i już niebawem o tym napiszę, ale moją uwagę przykuł tytuł: "język w rok". A ponieważ właśnie minął rok odkąd rozpoczęłam naukę hiszpańskiego postanowiłam zrobić swoje prywatne podsumowanie. 

Pobieżnie oszacowałam ilość nauczonych słów, przejrzałam ile materiału przerobiłam w książce, z jakich materiałów korzystałam i na jakim jestem etapie.  No i przeliczyłam (oczywiście szacunkowo) czas mojej nauki. 

Dużo słownictwa poznaję w domu, ale gramatykę i konwersację to tylko lekcje w grupie bądź samodzielnie z nauczycielem. Okazuje się, że przez 12 miesięcy moje lekcje to nie więcej niż 5 miesięcy, a samodzielna nauka to miesiąc, może nieco więcej. A reszta?! To po prostu przerwy! Kiedy mi się nie chciało lub najzwyczajniej nie miałam czasu. Dlatego wyznaczanie sobie terminu typu rok czy nawet 6 miesięcy jest fajne, ale... może okazać się problematyczne. Ja wcale nie chciałam robić przerw. Rok szkolny i grupa wymusiły na mnie taką naukę, a sama nie mogłam/nie chciałam się uczyć. Dlatego z mojego roku połowa to zmarnowany czas.

Dziś podchodzę do tego inaczej. Kiedy nie mam lekcji dobieram sobie inne materiały i przerabiam nowe rzeczy czy po prostu robię powtórki. Staram się nie mieć dnia wolnego od hiszpańskiego. Kiedy nie mam czasu lub ochoty na siedzenie nad zeszytem to oglądam film podczas robienia śniadania czy obiadu. Nie zmuszam się do długiej nauki trudnych tematów. Jednocześnie mój progres jest zauważalny i pierwszy miesiąc drugiego roku mogę uznać za bardzo udany. Zrozumiałam po prostu, że nauczyciel czy grupa to tylko mały dodatek, a moja nauka dzieje się tu i teraz, kiedy uczę się sama. Każdego dnia w domu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Piktogramy z nauce wiersza lub tekstu

Jeżeli trafiłeś tutaj dzięki środowemu wpisowi to jest to strzał w dziesiątkę. Znasz już podstawy i jesteś gotów na wielką bombę. Zacznijmy zatem od nauki tekstu . Pamiętasz zdjęcie jakie towarzyszyło piktogramom w tekście? Możesz wrócić TUTAJ żeby je zobaczyć. Jest na nim krótki tekst, a nad nim obrazki. To one muszą znaleźć się w naszej głowie bez użycia tekstu. Co zatem zrobić? Kiedy całość jest dobrze rozrysowana zabieramy się za naukę poprzez tworzenie historyjki . Zaczynamy od tematu i łączymy go z pierwszym obrazkiem. Na przykład nauka tekstu, obrazek to zeszyt. Widzę siebie jak siedzę przy biurku i uczę się z zeszytu. Kolejny obrazek to książka. Rzucam zeszytem z którego wypadają kartki i wyciągam książkę. Jest popisana, kolorowa. Otwieram i też nią rzucam. Następny obrazek to ćwiczenia. Też mogę nimi rzucić lub zrobić coś innego dla odmiany.  Widać wyraźnie, że coś się tu dzieje. Nic nie jest oczywiste , a akcja jest rozbudowana i nierealna. Właśnie takie obraz...

Postanowienia noworoczne - ręka w górę

Ręka do góry kto robi listę postanowień noworocznych? Tak myślałam. Dużo Was. A teraz kto dotrzymuje niektórych, a najlepiej wszystkich? Hmm... tu już mniej. Zdecydowanie mniej. Przez kilka najbliższych dni będę na ten temat pisać Przeanalizuję kilka ciekawych elementów tej układanki. Zainteresowani? To do jutra.

Mapa myśli #2 zasady

Dziś chciałabym po raz drugi wspomnieć o mapach myśli. Moim zdaniem są świetnym narzędziem nie tylko do nauki, ale także do burzy mózgów. Dzięki niej zorganizowałam sobie obecny tydzień, kiedy jestem w domu. Rozpisałam plan pracy oraz wiosenne porządki . Sprawdza się rewelacyjnie. Skoro już wiemy do czego służy to przypomnę, że potrzebujecie kartkę (najlepiej A4), którą mamy poziomo oraz kilka ulubionych kolorów . Tak wiem, szybka mapa może ich nie mieć. Mój szybki szpic widzicie poniżej. Jak zacząć? Nie przekombinować. Na środku piszemy bądź rysujemy temat . Czym mniej słów tym lepiej. Mapa jest wtedy przejrzysta i zrozumiała. Ja temat obrysowuję najczęściej leżącym "jajkiem" i tak polecam zacząć, ale wasza inwencja może być różna i niestandardowa. W końcu każda mapa jest inna i wyjątkowa. Kiedy to już mamy czas na dalsze notowanie . Do tego służą tzw. gałęzie . Odchodzą od centralnego punktu jak promienie słoneczne i najlepiej rysować je tak ja...