Powiedzmy, że masz już listę postanowień. Szczegóły każdej czynności zapisane. Wystarczy rozplanować wszystko w kalendarz i ruszać do boju! Ale hola hola. Czy Ty, aby na pewno wszystko masz przemyślane? Powiesz mi, że oczywiście. A Ja najprawdopodobniej kolejny raz przystopuję Twoje zapędy i zadam pytanie: czy naprawdę chcesz robić to co widnieje na liście postanowień? Czy przypadkiem nie jest tak, że mąż, żona, rodzice, koleżanka chcą coś robić i Ty myślisz o tym samym? Albo bliska osoba chce, żeby Twoim celem był cel tak naprawdę tej osoby? No bo często żona chce zapisać męża na siłownię. A szef zmusza Cię do nudnego szkolenia. Chcesz, aby dzieci lepiej się uczyły, a koleżanka pomogła nauczyć się nowej umiejętności. Po raz kolejny rozpisujesz naukę angielskiego, bo może się przyda, a całe życie marzysz
o podróży do Włoch...
Zastanów się dobrze.
Ja miałam to (nie)szczęście, że przez wiele lat uczyłam się niemieckiego. Uczyłam się to duże słowo. Chodziłam na lekcje i marzyłam o angielskim.
W szkole nie było dyskusji, ale obecnie mam ten komfort, że mogę wybierać co będzie na mojej liście.
A Ty? Skreślasz już nie swoje cele?
Komentarze
Prześlij komentarz